Unia Europejska nie będzie interweniować ws. Katalonii

źródło: flickr.com/Núria

Ważą się losy terytorialnej spójności Hiszpanii, jednego z największych państw członkowskich UE. Unijne władze nie widzą jednak możliwości podjęcia jakiejkolwiek interwencji. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał wczoraj (19 października), że sytuacja w tym kraju jest „niepokojąca”, ale podkreślił, że obecnie nie ma przestrzeni na mediację, międzynarodową inicjatywę czy działanie.

 

„Nie oczekuję szerokiej dyskusji czy debaty na ten temat. Sprawa ta nie znajduje się w naszym porządku dziennym” – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej po pierwszym dniu szczytu UE w Brukseli. „Wszyscy mamy w związku z tym własne emocje, opinie, zdania. Ale patrząc na kwestię z formalnego punktu widzenia, nie ma tu miejsca na interwencję Unii Europejskiej” – dodał.

Już na początku miesiąca o mediacje między Madrytem a Barceloną apelował do UE wiceszef klubu parlamentarnego SPD w Bundestagu Rolf Mützenich. Przyznał jednak, że żadna ze stron tego sporu nie jest gotowa na kompromis. „Tyle, że obydwie strony konfliktu muszą być do tego gotowe, a o tym jeszcze nie słyszał” – podkreślił niemiecki socjaldemokrata na łamach „Frankfurter Rundschau”.

Bruksela od początku tego konfliktu powtarza, że jest on wewnętrzną sprawą jednego z państw członkowskich i Unia nie ma kompetencji do wkraczania z jakimikolwiek działaniami.

Zdecydowane poparcie Berlina i Paryża dla rządu Rajoy’a

Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron jeszcze przed rozpoczęciem obrad szczytu wyraźnie poparli premiera Hiszpanii Mariano Rajoya w związku z narastającym kryzysem wokół Katalonii. Francuski prezydent zapowiedział, że „przekaz”, jaki unijni przywódcy wyślą do Madrytu będzie wyrazem jedności z Hiszpanią.

Formalnie kwestia kryzysu w Hiszpanii nie znalazła się w programie obrad unijnego szczytu, jednak – jak podają media – stał się przedmiotem „powszechnej troski” unijnych przywódców. Jednak nie wszyscy oni tak jednoznacznie popierają rząd w Madrycie. Premierzy Belgii i Luksemburga Charles Michel i Xavier Bettel ograniczyli się np. do apelu o podtrzymanie dialogu między władzami Hiszpanii i Katalonii, a premier Słowenii Miro Cerar zwrócił uwagę na analogię do sytuacji w byłej Jugosławii przed jej rozpadem. Cerar zastrzegł jednak, że „sytuacja w Katalonii jest całkiem inna”, ale mimo to zaapelował, by ewentualną kwestię „samostanowienia” tego regionu rozwiązać „w ramach porządku konstytucyjnego” i – przede wszystkim – w sposób pokojowy.

Hiszpański klincz

W czwartek o godz. 10 minął termin, jaki rząd w Madrycie wyznaczył katalońskim władzom na jasną deklaracje ws. niepodległości tego autonomicznego regionu Hiszpanii.

Ponieważ premier Katalonii Carles Puigdemont nie odpowiedział do czwartku czy ogłosił, czy też nie ogłosił niepodległość tego regionu, szef hiszpańskiego rządu Mariano Rajoy ostrzegł, że w sobotę może uruchomić art. 155 konstytucji i zawiesić autonomię Katalonii. Puigdemont wysłał list do Rajoya, w którym ostrzega z kolei, że jeśli rząd centralny nie zasiądzie do rozmów, to kataloński parlament może przegłosować formalną deklarację niepodległości.

Rząd Hiszpanii chce uruchomić artykuł 155 konstytucji wobec Katalonii

Oznacza to czasowe zawieszenie autonomii tego regionu do czasu „przywrócenia porządku konstytucyjnego”. Dziś o 10:00 minął termin ultimatum, jakie Madryt postawił Barcelonie. Żądał oficjalnego odstąpienia od dążeń ku niepodległości. Katalońskie władze nie ugięły się przed rządem w Madrycie.

Separatystyczne domino?

Decyzja ws. ewentualnej secesji Katalonii jest o tyle niebezpieczna dla spójności Hiszpanii, że w jej ślady mógłby pójść – cieszący się dziś również dużą autonomią – Kraj Basków, Galicja, a także mocno związane historycznie z Katalonią Baleary i Walencja. Niemal trzy razy większa od Katalonii Andaluzja już zapowiedziała ogłoszenie deklaracji niepodległości i to już czwartego grudnia.

Na Hiszpanii się jednak nie kończy, bo tendencje odśrodkowe mogą ożyć np. we Włoszech (np. tzw. Padania), we Francji (Korsyka) czy w Wielkiej Brytanii (Szkocja). Ponadto na Słowacji mogłoby się odezwać całe węgierskie południe, a w Polsce może być wykorzystana kwestia odrębności Śląska. Belgia w ogóle najchętniej podzieliłaby się na pół (na część walońska i flandryjską). Obawy przed efektem domina wyrażają także inne państwa europejskie, gdyż silne tendencje niepodległościowe charakterystyczne są również np. dla serbskiej Wojwodiny.