Rz: Już 2 kwietnia w życie wejdzie zreformowana ustawa o Sądzie Najwyższym, która wywołała wiele kontrowersji. Jeszcze na etapie projektu pojawiły się opinie, że może ona uderzyć także w Naczelny Sąd Administracyjny. Czy to prawda, a jeśli tak, to dlaczego?
Janusz Trzciński: Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny mają swoje własne, odrębne uregulowania, jeśli chodzi o kwestie ustrojowe i proceduralne, jednak w ustawie – Prawo o ustroju sądów administracyjnych jest art. 49. Zgodnie z nim w sprawach nieuregulowanych w ustawie do NSA oraz jego sędziów, urzędników i pracowników stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące SN. W ustawie jest też przepis, który dla wojewódzkich sądów administracyjnych zawiera odesłanie odpowiednio do ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Przecież reformując sądownictwo administracyjne, kilkanaście lat temu można było w pełni i niejako od podstaw określić ramy funkcjonowania dwuinstancyjnych sądów administracyjnych. Czy to odesłanie do ustawy o SN to przeoczenie?
Nie. W prawodawstwie stosuje się taką technikę odsyłania do innych przepisów, gdy zachodzi potrzeba osiągnięcia skrótowości tekstu lub zapewnienia spójności regulowanych instytucji prawnych. Wtedy w akcie prawnym można posłużyć się odesłaniem. Rodzaje odesłań są dwa: odpowiednie i wprost. Odpowiednie stosuje się, gdy jakaś instytucja ma już swoją regulację i specyfikę, a istnieje wielkie podobieństwo jej sytuacji, zwłaszcza specyfiki prawnej do innej. Wtedy, żeby nie namnażać przepisów, stosuje się odesłanie o odpowiednim stosowaniu. Wybór tej metody dla regulacji dotyczących SN i NSA ze względu na podobieństwa instytucji i sytuacji sędziów był zasadny. Byłem przeciwnikiem tego rozwiązania. Na etapie prac nad reformą sądownictwa administracyjnego przekonywałem, że nowe regulacje powinny być pełne i zupełne.
Jakich płaszczyzn dotyczy odesłanie do ustawy o SN?